Rok 2014 pod lupą.

niedziela, 28 grudnia 2014

To chyba jakaś niewyjaśniona skłonność ludzkiej natury - lubowanie się w podsumowywaniu okresów, które w jakiś sposób się zamykają- czy to w kalendarzu czy to we własnej głowie. Jako że i ja niekiedy miewam przebłyski myślicielskie (:D), postanowiłam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat roku 2014, który niebawem przyjdzie nam pożegnać.

Dla mnie ten rok był przede wszystkim.. rokiem zaskakującym. Nie mogłam się spodziewać, że żegnając go będę na takim, a nie innym etapie życia.

Pierwszy stycznia 2014 roku był okropny. Już prawie zapomniałam, że tamtego dnia o mały włos nie zmieniłam czegoś w swoim życiu- zupełnie nieplanowanie. Wszystko jednak zostało zamiecione pod dywan, a życie toczyło się zwyczajnie, jak zwykle.

Jaki pierwszy dzień nowego roku, taka i cała jego reszta? Coś chyba w tym jest – choć niezupełnie :).

To, co mi się udało w tym roku jest zaczątkiem zmiany mojego spojrzenia na własne życie. Ten rok może nie był udany podróżniczo, bo dopiero przy jego końcu nabrałam pewności, że to właśnie podróże są tym, co dodaje mi siły i energii do snucia dalszych planów i marzeń. Zanim jednak to odkryłam- udało się odwiedzić parę ciekawych miejsc.

Marzec 2014- Gruzja
Kierunek przypadkowy, sama raczej nie zawędrowałabym tak prędko w tamte strony. Dzięki wymianie studenckiej w ramach stowarzyszenia ELSA było to jednak możliwe. I kompletnie nie żałuję, że zdecydowałam się wziąć udział w tej wyprawie!

Gruzja z widokiem na Kaukaz

Gruzja jest przepięknym krajem. Spędziłam tam zaledwie tydzień, a z całą pewnością mogę stwierdzić, że chciałabym powrócić. Na dłużej. Przepiękne KRAJOBRAZY. Nieosiągalne, dumne szczyty Kaukazu, na każdym kroku uświadamiające wielkość i niepojętość dzieła Bożego. Przepiękna stolica ze wszystkimi swoimi dziwnościami. Przepiękni ludzie- tak kochani, to głównie dzięki Gruzinom tydzień w ich kraju wspominamy tak dobrze – bo podobne uczucie po tej wizycie towarzyszyło nie tylko mi , a i wszystkim moim polskim znajomym (łącznie 20 osób). Na pewno jeszcze wrócę tutaj, na blogu, do tamtych wspomnień – w tym miejscu jednak chciałam zaznaczyć, że tygodniowy pobyt w Gruzji to jedne z najlepszych dni roku 2014.

Maj 2014 - Toruń. 
Do prawdy, nie wiem dlaczego wcześniej mnie tam nie było :). Wspaniałe, klimatyczne polskie miasto. Urzekło mnie przepysznymi piernikami z żurawiną i we wszystkich innych smakach. Przez żołądek do serca- to powiedzenie nie dotyczy wyłącznie mężczyzn!:) Świetnie przemyślane Muzeum Piernika. Przepiękne stare miasto, w którym można się zakochać bez pamięci. Jakiś taki klimat, któremu nie sposób się oprzeć. Miasto Kopernika – według mnie jedno z bardziej uroczych miejsc, które przyszło mi odwiedzić w naszym kraju.

Źródło: http://af.wikipedia.org/wiki/ - Piękny Toruń :)

Sierpień 2014 - Wisła. 
Kilkudniowy wakacyjny pobyt w górach z Młodymi, którzy mnie, z dobroci swojej, przygarnęli pod skrzydła- za co jeszcze raz dziękuję! Gdyby nie ten wyjazd, nie dane byłoby mi w tym roku zachwycić się przepięknymi widokami polskich gór, przejść kilkanaście kilometrów górskimi szlakami, spróbować trunku z Madery i napić się piwa prosto z żywieckiego browaru :). Miły czas! Mam nadzieję - do szybkiego powtórzenia.

Sierpień 2014- Wrocław.
To także kilka dni spędzonych w przepięknym Wrocławiu w towarzystwie najlepszym z możliwych- z przyjaciółką, która mimo dzielących nas kilometrów, jest zawsze, gdy jej potrzebuję. Gdy nie ma się tych chwil codziennie, docenia się te kilka dni w roku, w których można wszystko obgadać „na żywo” zamiast stukać kolejnego smsa czy wisieć na słuchawce :). Cóż mogę więcej powiedzieć? Po prostu- dziękuję.

Wrzesień 2014- do teraz – Francja.  
O mojej francuskiej przygodzie piszę na bieżąco- nie ma więc powodu, by znowu zanudzać Was w tym poście swoimi przemyśleniami na jej temat. Spodziewajcie się jednak jeszcze kilku wpisów o Francji i Erasmusie w ogólności – jednak już w nowym roku :). Zaznaczę tylko, że czas ten jest dla mnie czasem wielu olśnień, inspiracji. I już chociażby z tego powodu mogę stwierdzić, podsumowując tutaj rok 2014, że pobyt we Francji był dla mnie najważniejszą przygodą tego roku. Niezależnie od tego, jaki będzie jej finał – bo niestety obawiam się, że może być różnie- niekoniecznie kolorowo.



Wspominając ten rok, nie sposób nie odwołać się do wydarzeń bardziej osobistych- trochę prywaty na własnym blogu nikomu jeszcze nie zaszkodziło :).

Gdy "my" zmienia się na "ja".
W 2014 roku zakończyło się coś, co wydawało mi się, że będzie trwać wiecznie:). Czy to dobrze, czy źle- nie mnie to oceniać- tak się stało i już. Z mojego życia odeszła osoba, która była w nim długo i intensywnie- myślę, że nie pozostało to bez wpływu na to, kim jestem dzisiaj.

Who cares, baby! I think I wanna marry you! :)
Z tych bardziej radosnych wydarzeń na uwagę zasługuje fakt, że ktoś „nowy” do mojego życia zawitał – bardziej oficjalnie :). Od czerwca 2014 mamy nowego członka rodziny- ślub Asi i Dawida to jedno z najbardziej radosnych wydarzeń tego roku. Mimo że Asia była już w naszej rodzinie od dawien dawna, to jednak czerwiec był takim przypieczętowaniem oficjalnym- przed Bogiem i przed całą rodziną- moi rodzice zyskali nową córkę, a ja – wymarzoną siostrę :).
Ślub Asi i Dawida, czerwiec 2014
A jaki będzie rok 2015 ? 
A któż to wie? Planów i pomysłów nie brakuje. Jeżeli uda się zrealizować choć część zaplanowanych podróży, niektóre z nich może już w styczniu – będę bardzo szczęśliwa. Jeżeli powiodą się inne projekty- będzie przewspaniale. Jestem pewna, że postaram się spełnić jak najwięcej marzeń i zobaczyć kawałek świata. Jestem też przekonana o tym, że jestem gotowa na kolejne zmiany.

Rok 2014 żegnam z pewnym rozrzewnieniem – ale też z pełną gotowością na nowe wyzwania i przygody. Najpiękniejsza jest ta pewność, że co by się nie działo... to ja sobie poradzę!:) Nigdy wcześniej nie czułam się tak silna i gotowa na stawienie czoła czekającym mnie przeciwnościom losu, których niestety już teraz jest wiele- wiem o tym w momencie, gdy piszę te słowa. Łatwo nie będzie- ale czy łatwo być musi? Jeżeli będzie ta garstka osób, do których mogę zadzwonić o drugiej w nocy, wyjąc żałośnie do słuchawki i nie wstydząc się tego wcale, to.. jakoś to będzie :). Bo gdyby nie rodzina i przyjaciele- z całą pewnością nie byłabym dzisiaj w tym miejscu, w którym jestem- mimo wszystko uśmiechnięta i z ufnością patrząca na nadchodzący 2015 rok :).



Pięknego nowego roku życzę wszystkim czytelnikom :).

0 komentarze:

Prześlij komentarz